Zastanawiasz się, dlaczego w pracy, ze znajomymi jesteś bohaterem swojego życia, pędzisz naprzód bez opamiętania, nie ma dla Ciebie żadnych barier, możesz wszystko – możesz być bohaterem swojego życia i inspirować tym innych – a w drodze do domu łykasz łzy, czujesz ścisk w żołądku… Rano nie możesz wstać z łóżka, nie odczuwasz przyjemności z tego co masz. Myślisz… depresja. Psychiatra pomoże. Jeden lek, drugi, trzeci. Przetrwanie. A myśli wciąż te same…
Niby jesteś w związku. W jakimś związku. Zawsze to lepiej, jak jest ktoś przy Tobie. On/ona pyta: „Wszystko dobrze? Jesteś szczęśliwa/szczęśliwy?” – odpowiadasz „Tak”, myślisz „tak?”… w środku rozdziera Cię na pół. Nie rozumiesz tego co się z Tobą dzieje. Jak masz odpowiedzieć na to pytanie? Nie wiesz.
 
Przyznanie się do prawdy o sobie jest bolesne i wymaga odwagi. Odwagi do tego by poczuć wstyd, upokorzenie, obrzydzenie, smutek i te wszystkie brudne, brzydkie emocje. Przecież nie tego chce ten wypacykowany piękny świat pełen hura optymizmu i pozytywnego myślenia. Nie wolno tego czuć oznacza – nie wolno mi być sobą i dotknąć tej wrażliwej tkanki którą inni mogą wykorzystać i do żywego zranić obracając moją prawdę przeciwko mnie.
 
Czym jest ta wrażliwość? Odwagą.
 
Czym jest odwaga? To gotowość pokazania tej prawdy, bez względu na wszystko. To przejęcie odpowiedzialności za tą część siebie, którą zgubiłeś w przeszłości. Z którą przestałaś/eś być w relacji. Najważniejszej relacji w Twoim życiu… i zapomniałeś o sobie na długie lata.
Możesz mieć żal do rodziców, do świata, do ludzi. Możesz gniewać się na Boga, na los. W porządku. I co z tego? Zamierzasz pogrążać się w goryczy do końca swojego życia? Co z tym zrobisz?
Potrzeba szukać bardzo głęboko i być gotowy by spotkać się z rozczarowaniem i smutkiem, które do tej pory odsuwałeś na margines żyjąc życiem ponad siły tej zaniedbanej i porzuconej części siebie. Ale ona jest i domaga się uwagi przybijając Cię do łóżka, wyciskając z oczu łzy. Nie pozwoli o sobie zapomnieć. Uziemi Cię prędzej niż Ci się wydaje, gdy Ty ze swoim pozytywnym myśleniem porwiesz się na niepodległość.
 
Przez ten czas bierzesz pożyczki. A pożyczki trzeba spłacać.
Potem przychodzi czas by to opłakać, odżałować i pozwolić sobie na stworzenie najważniejszej, bezpiecznej więzi pomiędzy Tobą, a …Tobą.
Pomiędzy Tobą z dziś i Tobą z tamtych lat w których nauczyłeś się być taki… taki zły, taki bezradny, taki bezwartościowy… i rozdarłeś serce i umysł pomiędzy to co należy do Ciebie i to co Twoje nie jest. Stałeś się taki, bo nie miałeś wyboru. Dziś jest inaczej.
Pozytywne myślenie nie jest niczym złym, ale jak masz je odczuwać w pełni, gdy nie ma Ciebie w całości?
Tym jest dysocjacja. Oddzielenie się się od siebie. „To mnie nie dotyczy, mnie tu nie ma”. Budujesz fikcyjną rzeczywistość, a potem przez lata jedziesz po alternatywnej autostradzie nie swojego życia i myślisz, że jest za późno, by wrócić za kierownicę własnego.
Masz dwa wyjścia: udajesz dalej, albo przejmujesz kontrolę.
To własnie wymaga odwagi spojrzenia na to co ciemne. Co stracisz gdy to zrobisz? Złudzenia.
Bez nich masz szansę żyć prawdziwie. Bezwarunkowo. Po swojemu. Świadomie. Szczęśliwie.
Droga to światła wiedzie przez to, co ciemne. Jedno i drugie masz w sobie.
Dzięki procesowi terapii masz szansę odkryć kogo zgubiłeś, gdzie i w jaki sposób. Tam znajduje się odpowiedź o Twoim Świecie. Tam jest świadomość Twoich emocji. To tam jest umiejętność zarządzania tymi emocjami i tam jest możliwość proszenia o pomoc, gdy jest źle.
Jesteś gotów?