Mam kilka spostrzeżeń na temat tego, co powoduje, ze nie chce nam się pracować z ludźmi – dziś chcę napisać o pierwszym bardzo istotnym czynniku jakim jest:
➡️ WYSOKI POZIOM EMPATII ❗️❗️❗️ to nie żart – osoby empatyczne mają skłonności do zatapiania się w ból osoby, która zmaga się z trudną sytuacją i przejmowania jej cierpienia. To bardzo niebezpieczne dla dwóch stron.
Nie chodzi o to, by czuć ZA kogoś⛔️ – a RAZEM z nim ☑️
Dr. Brené Brown mówi o czterech cechach empatii:
1️⃣ Przyjmowanie perspektywy – Zdolność do przyjęcia perspektywy innej osoby,
2️⃣ Przyjęcie tego, że ta perspektywa jest dla tej osoby prawdziwa.
3️⃣ Powstrzymywanie się od osądzania
4️⃣ Rozpoznawanie emocji u innej osoby, a potem ich wyrażenie słowami.
Empatia to takie „wystawienie” się z własnej woli na zranienie, bo żeby połączyć się z czyimś cierpieniem, sama muszę połączyć się z tą moją częścią, która rozumie, czuje i zna tą emocje.
W empatii nie chodzi o to, by naprawić czyjąś sytuację. Chodzi o to by przeżywać tą trudność razem z kimś, kto nie musi być w tym sam.
Nasza odpowiedz na czyjąś trudność rzadko może coś realnie naprawić. To co może pomóc w bieżącej sytuacji to relacja. Bycie ze sobą w tym co jest.
Takie „wystawianie” się ze swoimi emocjami rodzi zagrożenia.
Pierwszym z nich jest nieumiejętność ochrony i troski związanej z tą częścią która zna cierpienie drugiego człowieka. Jeśli nie potrafimy jej otoczyć opieką, lub ta nasza część nie jest uleczona, to przed nami prosta droga do pozostania w ciemności cierpienia osoby, której mamy pomagać.
Wtedy pomoc potrzebna jest już nie tylko osobie, która po pomoc się zgłasza, ale również osobie tej pomocy udzielającej.
To jeszcze nie jest nic złego – od tego mamy superwizorów by zwrócili nam na to uwagę – terapeutów by pomogli z cierpienia się wydostać.
Problem zaczyna się wtedy gdy zaczynamy naszej empatii się obawiać, powoli wycofując się z bycia wrażliwym na cierpienie drugiej osoby, zamrażamy tą czującą część i wychodzimy z relacji.
To jest bardzo często spotykane w instytucjach związanych ze zdrowiem, ale tez zauważalne w każdym innym zawodzie.
Z tą naszą czującą częścią musimy być cały czas na bieżąco czy nie zrobiły się w niej dziury, czy nie ma tam czegoś czym sami musimy się najpierw zająć.
Chcąc pomagać, wiem że sama muszę mieć posprzątane w swoim „pokoiku” zwanym empatią. A z porządkiem wiadomo jak jest – odkurzać trzeba na bierząco. To proces powtarzalny jak mycie zębów.
Nie zaniedbujmy tego, aby chciało się nam chcieć z otwartym sercem ❤️
Fot. Katarzyna Gapska