Gdy w gabinecie psychoterapeutycznym pojawia się u pacjenta złość to wiem, że pojawi się za tym działanie.
Wiem też, że to działanie może pójść w dwóch kierunkach – destrukcji lub chronienia.
Zadaniem terapeuty jest wzmocnienie tego drugiego kierunku i przepracowanie wzorca tego destrukcyjnego wyboru i znalezienie rozwiązania dla tego wzorca.
➡️ skąd my tej złości się uczymy?
Nikt nie rodzi się zły.
Przez wzmocnienia otrzymywane w dzieciństwie nabywamy określone wzorce/schematy dla naszych zachowań.
W tym miejscu mamy dwa rodzaje dysfunkcyjnej reakcji na złość
– unikanie/tłumienie
– reakcja walki – czyli tzw wybuch złości.
W dzieciństwie będąc wysoko reaktywnym (bardziej wrażliwym, lękowym) na bodźce i sygnały wysyłane przez rodziców można stłumić złość jeśli rodzic jest „skuteczny” w swoim postępowaniu, gdyż dziecko chcąc uniknąć szkód o których mowa w kolejnym zdaniu – wybiera rezygnację ze swojej złości. Często ta skuteczność jest przemocowa (krzyk, szarpanie, bicie, ale też milczenie – obrażanie się na dziecko).
Ale są też dzieci, które są wysoko reaktywne, ale mają jednocześnie wysokie zapotrzebowanie na stymulację (aktywność). O takich dzieciach mówi się ze mają temperament trudny.
Reaktywność to jest biologiczne uwarunkowanie i gdy następuje szybkie pobudzenie, to takim dzieciom trudno jest kontrolować emocje.
Jeśli te dzieci były wychowywane w systemie kar, wymagań, braku konsekwencji i uzyskiwały uwagę poprzez zwrócenie na siebie uwagi rodzica bez względu na to, czy to była uwaga pozytywna (przytulenie) czy negatywna (krzyk, klaps) – te dzieci wyuczyły się tego, że okazując złość dostaną to, co chcą – czyli dostaną uwagę.
Idąc do szkoły, będąc w środowisku przyjaciół przenoszą ten sam wzorzec do dorosłego życia. Z tymi doświadczeniami dorastania dostrzegają, że zaczyna być wokół nich coraz mniej osób. Ich relacje stają się ubogie, pojawiają się trudności w bliskich relacjach.
Gdy nastąpi wybuch nieadekwatnej złości te osoby odczuwają silne poczucie winy. I słusznie.
Taka konfrontacja z emocją poczucia winy jest bardzo dla pacjentów trudna i nieprzyjemna. Wtedy mają ochotę kończyć terapię, konfrontując się ze swoją oprawczą częścią. Ale ten moment jest konieczny do tego, by znaleźć rozwiązanie problemu.
To wymaga ogromnej pracy pacjenta w kontekście jego często traumatycznej historii dzieciństwa.
Znalezienie wzorca takich zachowań pacjenta, przepracowanie go i znalezienie rozwiązania przywraca stabilność psychiczną, ale nie jest zadaniem łatwym i ja o tym pacjentów uprzedzam.
Ta trudność głównie wynika z tego, ze zdajemy sobie sprawę z tego, że jesteśmy agresywni i przemocowi. To jest moment zdemaskowania i przyjęcia tego, ze jesteśmy oprawcami dla naszych bliskich.
To jest pierwszy krok do przepracowania własnej historii. Bez dostrzeżenia i przyjęcia takiego przemocowego zachowania psychoterapia nie ma szans zakończyć się pozytywnie.
❗️❗️❗️Nadmiarowa złość ZAWSZE wiąże się z komponentem agresji dlatego, że w ten sposób przekraczamy czyjeś granice. Nieadekwatnie wyrażając złość robimy to w jakimś celu – najczęściej by ktoś dostosował i podporządkował się nam – a my w ten sposób odzyskujemy poczucie kontroli i tym samym poczucie bezpieczeństwa.
Z reguły pod złością kryje się lęk. Ale o tym następnym razem.
Masz jakieś spostrzeżenia? Pytania? Podziel się tym w komentarzu ⬇️⬇️⬇️⬇️